Moja łysina, blizny na piersiach i sesje zdjęciowe, którymi się zainspirowały

  • Dec 02, 2023
instagram viewer

Stałam pewna siebie w jaskraworóżowym topie wiązanym na szyi, gdy mój ulubiony fotograf robił zdjęcia. Nasz wspólny czas dopiero się zaczął, a ja już czułam się podekscytowana i wzmocniona. Rzeka Hudson lśniła za mną, a intensywne lipcowe upały w Nowym Jorku przerywane tylko od czasu do czasu łagodnym wiatrem. Podczas poprzednich sesji zdjęciowych martwiłbym się, że wiatr zrujnuje mój wybuch, ale tym razem mnie zachwycił, łaskocząc mnie łysa skóra głowy, a moja gładka skóra odbija słońce niemal tak ostro, jak soczewki moich nowych, zabawnych okularów przeciwsłonecznych Illesteva.

Pamiętam, że podczas ostatniej chemii zadałem mojemu onkologowi dwa konkretne pytania: kiedy przestanę mieć obniżoną odporność i kiedy zaczną mi rosnąć włosy?

Odpowiedź na oba pytania: „Około 3 tygodni”. Chociaż nie mogłam osobiście monitorować swoich własnych białych krwinek, od razu zauważyłam maleńkie kosmyki brzoskwiniowego puchu, które pojawiły się dokładnie wtedy, gdy powiedziała.

Skupienie się na głowie nie było niczym niezwykłym.

Doktor Amy Commander, onkolog piersi w Massachusetts General Hospital Cancer Center i współautor książki Torowanie ścieżki do dobrego samopoczucia — poradnik: jak prosperować dzięki zdrowemu ciału, spokojnemu umysłowi i radosnemu sercu, podkreśla, jak a rak piersi Diagnoza ma wpływ na wiele aspektów dobrostanu pacjentki, nie tylko na jej zdrowie fizyczne. „Skutki uboczne chemioterapii, takie jak wypadanie włosów, często mają niszczycielski wpływ na zdrowie psychiczne kobiety i jej wizerunek”.

Daphne Youree

Chociaż byłam podekscytowana możliwością pozostawienia samego leczenia, tak wiele chciałam zapamiętać z tego momentu w moim życiu. Siła, którą aktywowałem w swoim umyśle i ciele. Łaskę, którą znalazłem w akceptowaniu rzeczy takimi, jakie są. Miłość, którą czułem od innych i piękno, które znalazłem w sobie.

A kiedy te bezpańskie pasma włosów zaczęły przebijać się przez moją skórę głowy, pomogły mi zdecydować, w jaki sposób chcę uczcić tę chwilę.

Dorastałam, robiąc mnóstwo zdjęć, a w dorosłym życiu miłość do utrwalania znaczących wspomnień pozostała silna. Pracownik Apple Store powiedział mi nawet na początku tego roku, że mam najwięcej zdjęć, jakie kiedykolwiek widział na jednym telefonie.

Ale liczba zdjęć, które zrobiłem, gwałtownie spadła leczeniei garść, którą prawie zawsze pokazuję w mojej lepszej niż moja najlepsza peruce w historii. Moja łysina pojawiała się sporadycznie. Było tam mnóstwo zdjęć z dnia, w którym moja siostra i ja poszłyśmy się ogolić, a potem zazwyczaj z sesji chemioterapii, ale to było głównie tyle.

Na co dzień miałem kilka zdjęć, na których jestem łysy. Momenty z życia, o które tak bardzo zabiegałem, a które normalnie robiłem tak wiele zdjęć, nie zostały udokumentowane, gdy byłem chory. Choć byłam podekscytowana powrotem moich włosów, chciałam także pamiętać o ogromnym i nieoczekiwanym pięknie, które ostatecznie odkryłam w mojej łysinie.

Chociaż z łatwością mogłem sam włóczyć się po Nowym Jorku z kijkiem do selfie lub poprosić znajomego o zrobienie kilku zdjęć, zdecydowałem się zostać profesjonalistą. Często zatrudniamy profesjonalnych fotografów na uroczystości życiowe, takie jak śluby i ważne urodziny, więc dlaczego nie miałbym mieć jednego fotografa świętującego przeżycie?

Na szczęście wiedziałam, do kogo zadzwonić. Daphne Youree, utalentowana fotografka, którą poznałam po raz pierwszy na przyjęciu zaręczynowym mojej siostry, stała się bliska naszej rodzinie. Przez lata dokumentowała każdy etap powiększania się rodziny mojej siostry, a w maju poprzedniego roku ona i ja zrobiliśmy pierwszą sesję zdjęciową z okazji moich 40. urodzin. Kiedy wysłałem do niej e-mail z pytaniem, czy byłaby gotowa na inną kandydatkę, w ciągu kilku minut otrzymała odpowiedź z wyraźnym naciskiem, dużymi literami: „CHCIAŁBYM!”

Daphne Youree

Niecały tydzień później rozpoczęliśmy zdjęcia. Rzeka Hudson, nasz pierwszy przystanek tego dnia, przyciągnęła moją uwagę nie tylko ze względu na wodę, ale także dlatego, że w wybranym przeze mnie miejscu znajdowała się karuzela. Zawsze miałam silne wewnętrzne dziecko, a rak przypomniał mi, żebym skupiała się na chwilach, które aktywują nasze poczucie radości, niezależnie od tego, jak głupie i młodzieńcze mogą być. Po kilku zakrętach na jednorożcu (oczywiście) ruszyliśmy na wschód, skreślając pozycje z mojej wcześniej zaplanowanej listy ujęć i robiąc spontaniczne zdjęcia, gdy nadejdzie odpowiedni moment.

W pewnym momencie, gdy zatrzymaliśmy się w moim mieszkaniu, żebym się przebrała, chwyciłam perukę i poszliśmy do wspólnej przestrzeni w moim budynku. Będąc na balkonie, 30 pięter nad miastem, spontanicznie podniosłam perukę. Sześć lat później ten strzał powiewał na fladze w Rockefeller Center, symbolu osobistej odporności Projekt Flaga podczas pandemii.

Celebrowanie piękna mojej łysiny w ten sposób było czymś niezwykłym. Kiedy patrzę na setki zdjęć z tego dnia, widzę tylko swój blask. Letnie słońce dosłownie odbija się od mojej głowy, ale największy blask pochodzi z wnętrza, z prawdziwego uśmiechu emanującego z głębi mnie, miejsca nietkniętego przez nowotwór i leczenie.

Daphne Youree

Od dawna jestem zwolennikiem tego, że doświadczenia leczą i chociaż wierzę w wartość terapii poznawczej, są takie momenty, w których wyjście z głowy przyspiesza gojenie w zupełnie inny sposób sposób.

Chociaż moje łysienie było tymczasowe, obrazy pozostają dla mnie cenne i przypominają mi o mojej sile ponad sześć lat później. A możliwość zaakceptowania mojej łysiny w tak znaczący sposób zainspirowała mnie do przedefiniowania mojego związku z bardziej trwałym fizyczne blizny, zbyt. Te, które przecinają moje piersi.

Pierwsze kilka miesięcy po operacji było krętym tańcem pomiędzy akceptacją a pogardą, a w miarę upływu czasu coraz częściej pojawiało się to pierwsze. Ogólnie rzecz biorąc, byłam zaskoczona tym, jak szybko przyzwyczaiłam się do swoich blizn, choć szybko dowiedziałam się, że nawet one nie są trwałe w takim stopniu, w jakim myślałam, że będą.

Krótko po tym, jak moje włosy stały się już wystarczająco długie, aby można było je związać w kucyk, mój onkolog wyczuł nowy guzek w tej samej piersi. Czekała mnie nowa operacja, dzięki której moja wyblakła blizna zostanie ponownie otwarta i zamknięta świeżymi szwami. Ale to nie wszystko. Mój nawrót nie był po prostu lokalny, o mój Boże rak również dał przerzuty do mojego biodra.

Zeszłego lata, około trzy lata po rozpoczęciu mojej podróży z przerzutami, Daphne przesłała mi post na Instagramie, w którym zapraszała kobiety do wzięcia udziału w nagich sesjach zdjęciowych na rzecz zbiórki pieniędzy na rzecz walki z rakiem piersi. Pomimo przyczyny większość modeli nie byłaby taka współtowarzysze, którzy przeżyli raka, więc wiedziałam, że moje piersi mogą być jedynymi, które zamiast sutków mają blaknące blizny. A jednak w jakiś sposób poczułem, że jestem gotowy zdjąć koszulkę przed kamerą.

Zofia Elgort

Pomimo mojej zwykłej skłonności do nadmiernego myślenia, kliknąłem link i zdałem sobie sprawę, jak bardzo byłem pewien, że jestem modelem, gdy natrafiłem na nieoczekiwany przeszkodę: nie pozostały już żadne przedziały czasowe. Rozczarowany, ale nie zniechęcony, wysłałem prywatną wiadomość do fotografa organizującego, Zofia Elgort. Czy mogłaby pomieścić jeszcze jednego?

Siedem godzin później cieszyłem się całkowitą swobodą, nieskrępowany, gdy zdejmowałem ubrania. Inne kobiety w kosmosie, z których żadna nie miała mastektomii, podziwiały mnie za komfort noszenia blizn, ale zaczęłam doceniać to, jak moje blizny zapewniły mi większy komfort w ciele.

To ciało było teraz wreszcie piękne nie tylko pomimo blizn, ale także dzięki nim. To ciało zasługiwało na to, aby je w pełni zobaczyć, uczcić i sfotografować.

W trakcie mojej podróży z rakiem moje spojrzenie na blizny uległo zmianie. Podczas wczesnych konsultacji z chirurgami plastycznymi byłam zachwycona za każdym razem, gdy widziałam zdjęcia przedstawiające blizny wystarczająco wyblakłe do tego stopnia, że ​​były prawie niewidoczne.

Ale kiedy moje faktycznie zaczęły blaknąć znacznie szybciej, niż się spodziewałam, miałam nadzieję, że pozostaną widoczne. I tak długo, jak to robili, wybierałam topy, sukienki i kostiumy kąpielowe, które pozwalały, choć subtelnie, dostrzec na boku część mojej blizny.

Nawet bez fizycznych blizn rak pozostawiłby niezatarty ślad w moim życiu. Uwielbiam, gdy moje blizny, teraz już blade, są widoczne, nawet jeśli tylko dla mnie.

Jordyn Feingold, lekarz medycyny, rezydent psychiatrii w Mount Sinai i współautor niedawno opublikowanej książki Wybierz rozwój: podręcznik do przekraczania traumy, strachu i zwątpienia, zauważa wartość przyjęcia obu/i, które często współistnieją w tych trudnych podróżach. „W przypadku osób doświadczających zmieniającej życie przewlekłej choroby, takiej jak rak, fizyczne zmiany związane z chorobą i leczeniem, takie jak siniaki, wypadanie włosów, blizny, mogą być dosłowne i egzystencjalny ból, a te same blizny mogą również służyć jako piękne przypomnienia triumfu, uzdrowienia oraz woli życia i rozwoju”. Feingold kontynuuje: „W tych bliznach kryje się moc "I"; Te były najcięższe I najbardziej znaczące lata mojego życia; najbardziej bolesne I większość uziemienia; najbardziej demoralizujące I najbardziej inspirujące.”

Daphne Youree

Nie jestem jedyną osobą, która przeżyła raka piersi, i która w trakcie trwania choroby odnajdywała pocieszenie i siłę w sesjach zdjęciowych. Piersi, „wszechstronna organizacja non-profit, która tworzy społeczność osób, które przeżyły, osób, które przeżyły, osób dobrze prosperujących i osób opiekujących się dziećmi, dotkniętych rakiem piersi i nowotworem ginekologicznym”, jest głęboko przekonany o znaczeniu dokumentowania wszystkich etapów swojej choroby. doświadczenie. Jak Allie Brumel, która pokonała raka piersi i współzałożycielka The Breasties, powiedziała: „Oferujemy mini sesje fotograficzne w naszym ośrodku rekolekcje i wydarzenia, które pozwalają członkom społeczności uczcić swoje ciała oraz to, co przeszli lub wybierają Poprzez. Te zdjęcia mają ogromną moc dla osób z diagnozą raka lub wysokim ryzykiem raka – ukazują piękno, jakie można mieć trudności w odnalezieniu się w sobie po leczeniu i/lub operacji, a gdy się nimi dzielisz, pozwól innym czuć się mniej samotnymi w swoich doświadczenie."

Jen Rozenbaum, zawodowa fotografka buduarowa i osoba, która przeżyła raka piersi, zaczęła fotografować inne osoby, które przeżyły, gdy początkowo poczuła, że ​​może skierować aparat na siebie. Rozenbaum, który przez lata fotografował dziesiątki osób, które przeżyły raka, zauważył, że „Kiedy masz już wszystko po tych operacjach i usuwaniu piersi zaczynasz oddzielać się od swojego ciała, więc pędy ci pomagają na nowo połączyć. Kobiety często przychodzą bardzo nieśmiałe, zdenerwowane, aby pokazać swoje blizny, trochę wciąż zaprzeczające, a wychodzą z uczuciem bardzo połączonych, wzmocnionych, silnych i odpornych.

Jestem pod wrażeniem mojego ciała, tego, ile zabiegów przetrwało i jak rozkwitło. I chociaż moje włosy sięgają teraz daleko do pleców, a blizny są już dawno wyblakłe i widać je tylko pod prysznicem, podróż z przerzutami do piersi rak może być powikłany i niezależnie od tego, jak dobre są moje badania — a wiele lat badań NED (brak dowodów choroby) pobłogosławiło mnie — nie jestem brany pod uwagę leczony. Albo uleczalne. Chociaż jestem pełen nadziei, że pewnego dnia to się zmieni.

A na razie rak jest tak samo częścią mnie, jak wszystko inne. To mnie przestraszyło, przestraszyło, zmieniło mnie i umocniło. Ale przede wszystkim, nawet pomimo wszystkiego, co straciłam, uważam się za niewiarygodnego szczęściarza, ponieważ życie przepływa przeze mnie w sposób, którego nie doceniałam przed rakiem. Postanowiłem celebrować tę podróż, a nie ukrywać ją, a jednym ze sposobów na to jest pokazanie moich blizn. Kiedy patrzę na zdjęcia ze wszystkich moich sesji, przypomina mi się, jak piękna byłam na każdym kroku – i uśmiechając się – po drodze.

Zapisz się na naszą codzienną wysyłkę, aby otrzymywać najświeższe informacje o urodzie i premierach produktów.

insta stories