Recenzja maseczki oczyszczającej ze świeżej glinki umbryjskiej

  • Sep 05, 2021
instagram viewer

Są maski z gliną. A potem są maski gliniane. Różnica polega na tym, co znajduje się w tym słoiku: Maska oczyszczająca ze świeżej glinki umbryjskiej jest równie bogata, co zabłocona. To pierwsza rzecz, jaką zauważyłem, gdy otworzyłem pulę. Zabieg w środku był bardzo zielony, bardzo gęsty i pachniał mineralnie i ziemisto. To nie była kremowa maska ​​z glinką kaolinową zakopaną w połowie listy składników, do której przywykłam. To była pełna, głęboko oczyszczająca glinkowa maska ​​do twarzy.

Przesunąłem palcem po garnku, a wcięcie, które zrobiłem w glinie, pozostało na swoim miejscu (mówiłem ci, ten materiał jest gruby). Nakleiłem to na całą twarz i byłem człowiekiem bagiennym. Wszystko, o czym mogłem myśleć, to Brooke Shields w Niebieska Laguna. I ok, nie mam syrenich włosów (a także miałam na sobie koszulę), ale rozumiesz: wyglądałem, jakbym podniósł garść prawdziwej ziemi i uderzył ją prosto w twarz.

Byłem w tym. Szturchnąłem glinę na moim policzku, gdy wyschła i stwardniała. Odetchnąłem głęboko, a ziemisty zapach wzmocnił całe doznanie. Byłem smutny, gdy minęło pięć minut. (Tyle powinieneś nosić maskę, a ja jestem zwolennikiem zasad pielęgnacji skóry.)

Spryskałem twarz wodą, och, cztery lub pięć razy, żeby to wszystko zmyć – i byłem zadowolony z rezultatów. Mam skłonność do zaczerwienień na policzkach i nosie, a moja skóra wyglądała spokojniej i bardziej równomiernie. Tego ranka miałam wczesne stadia pryszcza na nosie, a po masce był prawie niewidoczny – zaczerwienienie zniknęło, a skaza wyglądała na znacznie mniejszą. Wystąpił delikatny efekt zmatowienia, ale moja skóra też była gładsza, więc zauważyłam, że lepiej odbija światło – haj czubki policzków i grzbiet nosa miały miękki, naturalny blask, który rozjaśnił moją twarz i sprawił, że moja skóra wyglądała ogólnie zdrowsze. Moja skóra była bardziej napięta, ale nie wysuszona.

Jestem frajerem list składników, więc spojrzałem na bok pudełka — nie zdziwiło mnie, że pierwszym i głównym składnikiem maseczki jest Ziemia Fullera, czyli glina. To wyjaśnia, dlaczego ta maska ​​jest tak, no cóż, gliniana.

Za gliną znajdującą się w każdym słoiku kryje się ciekawa historia: pochodzi z Umbrii we Włoszech, gdzie stanowi wielowiekowy sekret piękna. Wykąpali się w nim miejscowi. Wypili to (dosłownie). I użyli go do głębokiego oczyszczenia skóry. Trochę jak ja.


Sprawdź Błękitną Lagunę na Islandii (gdzie mają własne gliniane maski do wypróbowania):

insta stories