Kopenhaga to duński Brooklyn. (A może Brooklyn to Kopenhaga Ameryki?) Tak czy inaczej, to miejsce jest tak fajne, że aż boli. Ale to dobry ból. Niezależnie od tego, czy mówimy o zabytkowym rowerze, płaszczu w owczej skórze, czy o filiżance kawy, duńska stolica to studium stylu. Oglądałem. Robiłem notatki. Wziąłem kilka lekcji. I nawet nauczyłem się lubić śledzie.
LEKCJA 1: Równie dobrze możesz nosić piżamę.
Bo jedyną rzeczą, która naprawdę ma znaczenie dla stylowej Duńczyka, jest płaszcz. Kopenhaga to parada kobiecego granatowego bouclé, kunsztownie skrojonego, stonowanego lamparta, seksownie-nerdy szarego pled…i chciałem każdy ostatni. Dania może być narodem redaktorów mody: to nie tylko płaszcze; tak są stylizowane. Szale owinięte tak, by wyeksponować dekolt. Wyraźne, wypolerowane sztyblety. W tym kraju płaszcze są dziełami sztuki, które można nosić. To instynktowne. To jest w duńskim DNA, jak wiedza na temat jazdy na rowerze lub łowienia kawałka łososia. Nie mówię, że wróciłam do domu z zupełnie nowym płaszczem, ale jeśli…
haaaaaad, mógł to być ciemnozielony baranek z kolorowymi czerwonymi rękawami i wysokim kołnierzem duńskiej marki Saks Potts.LEKCJA 2: Zapal świece o 8 rano.
Mam teorię o tym, dlaczego Duńczycy są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie (są – zapytaj ONZ) i nie ma to nic wspólnego z ich powszechną opieką zdrowotną ani ich gwiezdnym systemem edukacji. Kiedy byłem w Kopenhadze, byłem najlepszą wersją siebie i nie mam na myśli samorealizacji. Mam na myśli, że zawsze byłam skąpana w blasku świec. Kiedy rano poszłam do (uroczej, blond-drewno-wszędzie) kawiarni, małe elfy ze świeczkami już je podpaliły. Kiedy miałam spotkanie na lunch, świeciłam nad moim śledziem – i zjadłam śledzie! Nie jest tak źle! Duńczycy mają nawet słowo na spotykanie się z przyjaciółmi przy zapalonych świecach i dobrym jedzeniu:”hygge” (wymawiane „hoo-guh”). Nie mamy takiego słowa po angielsku, ale z tego, co mogę powiedzieć, z grubsza przekłada się to na „przekąski na słonej rybie i piwo Carlsberg mając na sobie drapiący wełniany sweter i siedząc w pochlebnym oświetleniu, które sprawia, że wyglądasz, jakbyś miała cerę 16 lat."
LEKCJA 3: Jeśli pijesz bezkofeinową, po prostu zostań w domu.
Idź do pobliskiej kawiarni, a jeśli menu jest napisane w Legos, to bardzo dobry znak. Zamów teraz mocną, czekoladową Finca Vista Hermosa. Podawany jest w leśnym, zielonym kubku, który najprawdopodobniej jest domowy. Będzie uwarzony – przepraszam, AeroPressed – przez piękną baristkę w czarnych dżinsach. W kącie będzie kaktus, kilka bułeczek w okolicy i „Oops (Oh My)” Missy Elliott na dźwięku przestrzennym. Potem idź i zjedz jeszcze 18. Teraz właściwie jesteś Duńczykiem. Jeśli kawa sprawia, że jesteś zdenerwowany, może pomóc kilka kawałków słonej ryby.
PS Będziesz jeździł na rowerze i pokochasz to
Wypożyczanie samochodu jest w rzeczywistości niezgodne z prawem (nie, niezupełnie). Miasto ma więcej rowerów niż ludzi, a rząd federalny planuje, aby do 2050 roku cały kraj był wyłączony z paliw kopalnych. Wynika z tego, że za każdym rogiem, przy każdym kanale i na każdej ulicy znajdziesz Duńczyków na rowerach. „Nie jeździsz na rowerze do pracy?” Zapytała mnie jedna bardzo ładna, bardzo blond sprzedawczyni. "Idę?" Powiedziałem, już nie do końca przekonany, czy to w ogóle prawda. To miasto dwunożnego zawstydzenia. Jeśli kiedykolwiek chcesz być prawdziwym Duńczykiem, będziesz musiał zostać kolarzem.
Więcej o podróżach:
- Idealny przewodnik na Instagramie po Kopenhadze
- Przewodnik po Londynie godny Instagrama
- Przewodnik po Nowym Jorku na Instagramie
BuzzFeed zmusza Amerykanów do wymawiania duńskich słów: